Na końcu Anglii – Kornwalia.

June 15, 2006 at 12:10 am | Posted in Styl zycia & podroże | 79 Comments

   

Liczbę Polaków przebywających obecnie w różnych częściach Wielkiej Brytanii szacuje się już w milionach. W Londynie, Dublinie czy Manchesterze nikogo nie dziwi język polski  na ulicach. Ale w uroczych miasteczkach Kornwalii rzczej Polaków szukających pracy nie spotkamy.

To jedno z uboższych hrabstw Wysp, utrzymujące się w dużej mierze z turystyki. Odwiedzający je turyści (ok. 5 milionów rocznie) to głównie Brytyjczycy. Warto to chyba zmienić. Polacy (nie tylko pracujący w Anglii), jedźcie do Kornwalii!

 Czyli gdzie?

Kornwalia jest najdalej wysuniętą na południowy zachód częścią Wysp Brytyjskich. Na samym końcu wybrzeża znajduje się miejsce zwane Land's End (Koniec lądu). Dalej jest tylko Ocean Atlantycki, a potem Ameryka Północna. Centrum administracyjnym hrabstwa jest miasteczko Truro, historyczną stolicą zaś Bodmin. Dzieje regionu sięgają czasów celtyckich. W Kornwalii mieszka 513 527 osób, w tym wielu emerytów, bo to miejsce idealne na odpoczynek. Wielu młodych ludzi wyjeżdża w poszukiwaniu pracy do większych miast na Wyspach. Kiedyś podstawą lokalnej gospodarki było wydobycie cyny. Po wyeksploatowaniu złóż liczni specjaliści wyjechali so Australii, Nowej Zelandii, Ameryki czy Afryki Południowej. Ponoć gdziekolwiek na świecie wydobywa się cynę, tam na pewno znajdzie się jakiś Kornwalijczyk. Obecnie Kornwalia to głównie region turystyczny.

Dlaczego warto tu przyjechać?

Wystarczy spojrzeć na kilka zdjęć kornwalijskiego wybrzeża nad zabarwionym przez skały na turkusowo oceanem. Krajobraz Kornwalii jest naprawdę wspaniały. Atlantyckie wybrzeże składa się głównie z bardzo twardych skał: dewońskiego piaskowca, łupków i granitu. Rozległe wrzosowiska na granitowych skałach i pasące się na nich owce to nie tylko typowy motyw lokalnych pocztówek. Takie miejsca tam naprawdę istnieją i robią niezwykłe wrażenie. Do tego silny wiatr i kłebiące się na niebie chmury w różnych odcieniach blue – od błękitu po granat. Tutaj można naprawdę poczuć ducha "Wichrowych Wzgórz", powieści, w której klimat i natura odgrywają niemałą rolę. Ta książka nie mogłaby powstać w żadnym innym miejscu na świecie. Ale w Kornwalii nie tylko wieje i pada. Tak naprawdę to najcieplejszy rejon Wysp (część wybrzeża nazywa się nawet Kornwalijską Riwierą), ze średnią roczną temperaturą 10-12 st. Latem można się tu opalać i surfować. Specyficzny klimat doskonale wpływa na roślinność. Kornwalia obfituje w przepiękne parki i ogrody i…uwaga: rosną tu najprawdziwsze palmy!

Czym i jak dojechać?

Kornwalię dzieli od Londynu zaledwie 5 godzin jazdy samochodem (autostradą A 30). Z dworca Victoria można tu dotrzeć autokarem linii National Express. Można także przylecieć samolotem (lotnisko w Newquay ma połączenia m.in. z Londynem, Manchesterem, Bristolem i Birmingham). Najprzyjemniej, ale i najdrożej, można się dostać do Kornwalii drogą morską. Rejs z Cardiff lub Swansea dostarcza niezwykłych wrażeń estetycznych. Na trasie znajdują się takie atrakcje jak choćby ruiny Tintagel (legendarna siedziba zamku Króla Artura) czy przepiękny port w Padstow.

Gdzie się zatrzymać?

Proponuję Penzance, urocze miasto na zachodzie Korwalii. Panuje tu specyficzny, subtropikalny klimat i w słoneczne dni można się poczuć niczym na południu Francji. Penzance jest niewielkie, podobnie jak inne miasteczka w Kornwalii i można je bez problemu obejść pieszo. Wąskie uliczki, z których wiele prowadzi wprost na malowniczą promenadę , zachęcają do spacerów. A na samą promenadę warto zajrzeć także wieczorem. Rozświetlają ją wtedy lampiony i zachwyca nie tylko niepoprawnych romantyków. W Penzance znajduje się też znane muzeum i galeria sztuki Penlee. Można tu obejrzeć świetną ekspozycję ilustrującą historię regionu, a także obrazy wielu artystów tzw. szkoły Newlyn (Newlyn to sąsiadujący z Penzance port rybacki). W Penzance znajdują się bardzo ładne plaże, warto odwiedzić także ogrody Morrab Gardens. Miłośników twórczości sióstr Bronte zainteresuje też pewnie Branwell House, w którym mieszkały ich matka i ciotka. A wieczór można spędzić w jednym z pubów (najsłynniejszy to Turk's Head). Z Penzance można łatwo dojechać autobusami komunikacji miejskiej do pobliskich miasteczek, również pełnych atrakcji.

Oto niektóre miejsca warte odwiedzenia:

Land's End: wspomniany już "Koniec lądu" znajduje się kilkanaście kilometrów od Penzance. Urokliwy cypel z klifami, wrzosowiskami i widokiem na latarnię morską. Charakterystycznym punktem jest drogowskaz wskazujący odległość m.in. do Nowego Jorku (3147 mil). Wzdłuż klifów prowadzi szlak, którym można dojść na bardzo przyjemną plażę. Warto pokonać tę trasę ze względu na niesamowite widoki wybrzeża i niebieskiego oceanu.

Newlyn: do tego portu rybackiego, położonego na zachód od Penzance, można wybrać się pieszo. Spacer zajmuje ok. pół godziny. Do Newlyn warto pójść wcześnie rano, kiedy odbywa się targ rybny. Krótszy sen zrekompensuje z pewnością fantastyczny widok wschodu słońca i wpływających do portu kutrów oraz specyficzna atmosfera (i zapach) gwarnego targu. Później można zjeść śniadanie w jednej z usytuowanych obok portu kafejek, w towarzystwie miejscowych rybaków.

 Teatr Minack: jedyny w swoim rodzaju teatr zbudowany nad wyżłobionym przez wodę wąwozem z granitową wychodnią skalną wbijającą się w morze. Teatr powstał w latach 30-tych XX-go wieku z prywatnej inicjatywy. Pierwszymi przedstawieniami były sztuki Szekspira. Teatr działa od czerwca do września, sezon obejmuje 16 sztuk. W pozostałej części roku teatr jest dostępny dla zwiedzających.

Mousehole: wioska rybacka i jeden z najpiękniejszych portów w Anglii. W tej chwili miejsce jest głównie atrakcją turystyczną. Do Mousehole można zejśc imponującą, prowadzącą przez klify trasą.

St Michael's Mount: unikatowa piramidalna wysepka z zamkiem i XV-wieczną kaplicą. Miejsce ma bogata historię i ze względu na usytuowanie 366 m od brzegu w Penwith dostępne jest tylko w czasie odpływu. Z Penzance można tu dojść pieszo, wędrując plażą na wschód do wioski Marazion, a stamtąd wprost na górę św. Michała.   W zamku można obejrzeć fragmenty dawnych zbroi i świetnie zachowane dawne meble. Położenie zamku na pewnej wysokości gwarantuje niepowtarzalne widoki. Piaszczyste plaża i połyskująca w słońcu woda tworzą niezwykłą panoramę. Znowu nietrudno o skojarzenia z Lazurowym Wybrzeżem.

Katedra w Truro, wspomnianym już mieście będącym centrum administracyjnym Kornwalii. Miasto jest bardzo przyjemne, to świetne miejsce na zakupy, ale jego największą atrakcją jest wspaniała, XIX-wieczna katedra. Swoim stylem wyraźnie nawiązuje do gotyku, jej charakterystycznymi elementami są strzeliste wieże i niezwykłe zdobnictwo.

Miasteczko St Ives z oddziałem galerii Tate. Kolejne urocze miejsce z ładną plażą i mnóstwem gwarnych uliczek. Jest tu wiele sklepików z oryginalnymi pamiątkami i bardzo interesujące księgarnie, ale turystów najmocniej przyciąga galeria. Prezentowane są tutaj prace współczesnych brytyjskich artystów (m.in rzeźby Barbary Hepworth)

Ruiny Tintagel, najbardziej prawdopodobna lokalizacja zamku legendarnego króla Artura. Aby tu dojść, trzeba pokonać dosyć strome skaliste podejście, warto pamiętać o dobrych butach. Na szczycie można co prawda oglądać jedynie ogromne głazy, ale genius loci działa. Ze szczytu z ruinami roztacza się oszałamiający widok: granitowe skały i idealnie turkusowe morze. Ok. pół godziny marszu od Tintagel znajduje się Trebarwith Strand, jedna z najpiękniejszych plaż w Kornwalii. Wymarzone miejsce dla surferów.

Newquay: największy magnes dla przybywających do Kornwalii turystów. Miasto, wokół którego znajduje się 10 piaszczystych plaż. Newquay określa się często jako surfingową stolicę Wielkiej Brytanii. Na plaży Fistral odbywają się wielkie międzynarodowe zawody.

To oczywiście tylko niektóre warte odwiedzenia miejsca w Kornwalii. Zainteresowanych odsyłam na oficjalną stronę Izby Turystyki w Kornwalii.

www.cornwalltouristboard.co.uk

Smaki Kornwalii

Kornwalia łamie stereotypy związane z angielską kuchnią. Można tu bardzo dobrze zjeść. Najpopularniejsze są oczywiśćie ryby. Smakują niesamowicie, wprost z portów trafiają przecież do okolicznych restauracji. Porcja smażonego łupaka (przypominającego smakiem dorsza) to prawdziwa uczta. Ryby przyrządza się zresztą na wiele sposobów, podobnie jak owoce morza, i po prostu trzeba ich spróbować. A jako przekąska między posiłkami świetnie nadają się pasties – rodzaj ciasta z nadzieniem o różnych smakach. Koniecznie trzeba też spróbować kawy lub herbaty z clotted cream, specyficzną, bardzo gęstą śmietanką. Do tego obowiązkowo muffin, dostępny w różnych smakach, m.in. szafranowym. A na deser najlepiej wybrać fudge – trochę przypominający nasze krówki. Fudge występuje w przyprawiającej o zawrót głowy ilości smaków. Wiele cukierni spacjalizuje się w wytwarzaniu tylko tych słodyczy. Wielosmakowa i kolorowa mieszanka fudge to świetny pomysł na prezent z Kornwalii. A wieczorem najlepiej smakuje prawdziwy Guinness wypity w tradycyjnym pubie.

I jeszcze coś.

Kornwalia ma także tę przewagę nad innymi celami wakacyjnych podróży, że nie ma tam nużących tłumów turystów. Można naprawdę odpocząć w spokoju, nie natrafiając nieustannie na osławionych Japończyków z kamerkami. No i pozostaje jeszcze argument nieco snobistyczny. w końcu ilu macie znajomych, którzy mogą się pochwalić, że byli na wakacjach w Kornwalii?

Monika Słowik.